Powrót do Poziomki = powrót do
idylli? Nie tym razem. Już nie jest tak słodko jak w pierwszej
części pt. „Rok w Poziomce” (która, tak na marginesie, musi
być przeczytana jako pierwsza, by zrozumieć losy bohaterów).
Kolejny rok swojego życia w nowym domu
Ewa rozpoczyna zachwytami nad wiosną, dokarmia ptaszki, troszczy się
o wszystkie inne zwierzęta, a przede wszystkim cieszy się życiem
ze swoją cótreczką Julijką i mężem Witkiem. W przyjemnej
atmosferze kobieta rozwija swój niedwano odkryty talent pisarski -
tworzy swoją drugą książkę. Jednak Ewa nie byłaby sobą, gdyby
nie zamartwiała się o wszystko, co tylko możliwe, jej wyobraźnia
gna jak szalona własnymi torami. Kobieta potrafi wyobrazić sobie
cały szereg najgorszych możliwych sytuacji tak szybko, jak nikt
inny. Jest dosłownie nieokrzesana. Kiedy dowiaduje się, że jej mąż
musi wyjechać na kilka miesięcy w sprawach służbowych Ewa wyrzuca
go z domu. Potem postanawia jechać razem z nim do Koreii, ale nic
jej z tego nie wychodzi. Za to wybiera się do Indii, co obfituje
oczywiście w niezwykłe wydarzenia.
Przez żywiołowość głównej
bohaterki cała akcja toczy się wartko, książkę czyta się szybko
i płynnie. Ważne jest żeby przyjmować pewne rzeczy z
przymróżeniem oka. Osobowość Ewy, jest tak zmienna, że czasem
trudno za nia nadążyć. Przechodzi od kochającej i martwiącej się
o wszystko i wszystkich, emocjonalnej, wyolbrzymiającej wszystko
osoby do samolubnej, zapatrzonej w siebi inrtygantki.
W pewnym momencie jej największym
problemem staje się to, że stara miłość nie rdzewieje... i Ewa
stwierdza, że nadal czuje coś do swojego przyjaciela, Andrzeja.
Tarapaty gonią tarapaty, kobieta jest tak zakręcona, że czasem
sama wymyśla problemy, a czasami pakuje się w takie, że nie
wiadomo jak się z nich wyplącze. I czy nie ucierpi na tym jej
małżeństwo... Ale Witek też przestaje być taki nieskazitelny jak
w pierwszym roku ich znajomości. W porządkowaniu nieokiełznanego
życia Ewie pomaga niezastąpiona niania Jasia, która twardo stąpa
po ziemi. Właściecelka Poziomki z radością przyjmuje ją do
swojego domu i jest jej niezmiernie wdzięczna. Do czasu. Po pewnym
czasie i w tym aspekcie życia pojawiają się problemy. Z każdym
rozdziałem, czyli z każdym miesiącem, kłopotów przybywa – w
rodzinie, w pracy, wśród przyjaciół. Na dodatek stają się coraz
poważniejsze i nie są spowodowane tylko przez Ewę. Autorka
pokazuje, jak może wyglądać szacowanie za i przeciw w podejmowaniu
ważnych życiowych decyzji. Jedno jest pewne: Ewa chociaż szalona i
czasem egoistyczna ma dobre i serce i zawsze pomoże przyjaciołom w
potrzebie.
Miałam ochotę wrócić do znanych,
oswojonych bohaterów przedstawionych przez panią Michalak i
zobaczyć, co się u niech dzieje. A dzieje się wiele! Książka
podobała mi się bardziej niż „Rok w Poziomce”, moim zdaniem
powrót do białej Poziomki, do uroczego domu, był bardzo udany.
Przywyczaiłam się też do specyficznego moim zdaniem stylu autorki.
Calość zaczyna się sielsko, niemal
komicznie, a później robi się dramatycznie. Można jednak
powiedzieć, że książka niesie ze sobą przesłanie: mimo kłopotów
– ciągłe poszukiwanie lepszego jutra, nie można się poddawać.
Dostrzegam tu również trochę feminizmu: w kobietach siła! Ewa,
Jasia, Karolina – dają sobie radę, kiedy są zdane jedynie na
siebie, nawet gdy mężczyźni ich życia znajdują się za granicą.
Także „ta Michalak” czyli autorka czyniąc się bohaterką
powieści sprawia tam, że tak to określę: niezwykłe cuda. Ciekawą
sprawą jest to, że końcowe wydarzenia mnie zaskoczyły, nastąpiło
kilka zwrotów akcji, które warto poznać.
Miło mi było także poczytać o
niejako znanych mi mazowieckich terenach, zatłoczonych Kolejach
Mazowieckich i przepysznych lodach z Jadowa. Chcociaż nie jestem ogromną entuzjastką twórczości Pani Katarzyny Michalak, to czyta się ją przyjemnie. Na pewno zajrzę do jej kolejnych dzieł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz