Wyobraźcie sobie, że wasze życie
zostało opisane na podstawie jednego dnia z każdego roku. Za każdym
razem tego samego, tej samej daty. W opisie zaś zawarty jest któtki
opis, tego, co działo się przez ostatnich 12 miesięcy. Tylko na
podstawie tego dnia można zauważyć, jakie zaszły u Was zmiany.
Brzmi ciekawie, prawda? Tak też pomyślał autor „Jeden dzień”-
i co więcej: wcielił to w życie!
Wielu ludzi czytało tę książkę lub
oglądało film na jej podstawie, a ja nie - i szczerze mówiąc
miałam wrażenie, że zostałam w tyle! Ostatnio mi się o niej
przypomniało i postanowiłam wypożyczyć ją z biblioteki.
15 lipca. To właśnie data podczas której towarzyszymy Emmie i Dexowi przez mniej więcej 20 lat ich życia. Zaczęłam czytać, a tam ludzie w podobnej do mnie sytuacji – zbliża się koniec studiów (u nich właśnie nastąpił) i co dalej? Co dalej zrobić ze swoim życiem? Takie decyzje zdecydowanie nie są łatwe. W takich właśnie okolicznościach poznajemy dwójkę głównych bohaterów i wtedy też oni poznają siebie nawzajem. Od razu coś ich do siebie przyciąga. Emma myśli, że ich znajomość przerodzi się coś w większego, jednak Dexter wyjeżdża i choć przyjaźń pozostaje, to szanse na związek maleją... A potem?
Potem „odwiedzamy” ich co roku,
zawsze 15 lipca, czasem tego dnia się spotykają, a czasem znajdują
w innych częściach świata. Po skończeniu studiów, Dexter
(pochodzący z „bogatej rodziny”) podróżuje, podbija świat i
łamie kolejne dziewczęce serca – warto dodać, że bez skrupułów.
Po powrocie do Londynu chłopak zaczyna pracę w telewizji, jego
przyszłość jawi się w różowych kolorach. U Emmy nie jest tak
kolorowo. Mimo że jej edukacja zakończyła się dyplomem z
wyróżnieniem, to dziewczyna zmaga się ze swoim życiem. Kilka
krótkotrwałych prac, a potem utknięcie w meksykańskiej
restauracji nie jest szczytem jej marzeń... Tak różna sytuacja
życiowa nie niszczy jednak przyjaźni tych dwojga: piszą do siebie
listy, spotykają się, rozmawiają. Jednak czasami cięzko jest im
się znaleźć na tym samym... poziomie? Dexter jako casanova
denerwuje Emmę, a Dexter nie może znieść tego, że jego
przyjaciółka nie wierzy w siebie i przestała mierzyć wysoko.
Choć oboje czuli do siebie coś więcej
niż przystało parze znajomych, to coś ich powstrzymywało przed
zrobieniem pierwszego kroku. Przede wszystkim chyba to, jakim bojącym
się zobowiązań kobieciarzem był Dex. Wyznawanie wszelkiego
rodzaju uczuć najlepiej wychodziło mu niestety, gdy był pijany.
Ciekawe jest to, że po kilku latach
odwracają się ich role – Emma porządkuje swoje życie zarówno
zawodowe, jak i osobiste, a Dex zaczyna się gubić. Świat bogaczy
nie działa na niego zbyt dobrze, praca w telewziji także nie jest
już tak przyjemna jak kiedyś. U obojga pojawiają się tez różne
problemy życiowe, nieudane związki, dzieci, ich brak, choroby w
rodzinie, wszystko to sprawia, że ich przyjaźń zaczyna przeżywać
wzloty i upadki. Jednak tak naprawdę nie da się przwidzieć, co
spotka ich w każdym kolejnym roku. Niejednokrotnie czytając o
kolejny rozdział z ich życia byłam bardzo zaskoczona.
Książka zawiera wiele dialogów,
dlatego akcja toczy się szybko, a na dodatek coroczne spotkania
sprawiają, że dużo jest do opowiedzenia. Raczej nie da się przy
tym nudzić. Jednak zaczynająć tą książkę spodziewałam się
czegoś innego. Po pierwsze byłam zaskoczona formatem, bo nie
wiedzieć czemu myślałam, że ta konkretna data jest umową spotkań
tej dwójki, a tutaj po prostu ich odwiedzamy. Po drugie spodziewałam
się jakiejś głębi, a nie do końca ją tutaj znalazłam. Sama
historia jest ciekawa, ale brakuje jej „tego czegoś”, co
sprawia, że będzie się ją pamiętać. Czuć, ze książkę pisał
mężczyzna, co absolutnie nie jest minusem, ale po prostu jest
więcej akcji, mniej uczuć, więcej widzimy z pozycji Dextera,
częściej wiemy, co myśli on niż Emma. Bohaterowie i ich decyzje
nie raz bardzo denerwują! Czasem aż by się chciało nimi
potrząsnąć – szkoda, że się nie da. :) Może pomaga to trochę
spojrzeć obiektywnie na swoje życie, decyzje i przemyśleć, czy
to, co robimy jest dobre i co nam przyniesie w przyszłości? Autor
zaskoczył mnie końcówką powieści. Idąc tokiem historii ułożyłam
sobie w głowie pewien scenariusz, a nie stało się tak, jak
przewidywałam.
Podczas lektury targały mną
ambiwalentne uczucia, raz chciało mi się śmiać, a raz płakać i
tak samo ambiwalentnie oceniam całą książkę, jest dobra, ale raczej nie jestem
nastawiona do niej tak pozytywnie, by polecić ją w 100%.
Jeszcze jedno: Dexter z ekranizacji
dobrany jest świetnie! Jego świdrujące spojrzenie pasuje idealnie.
Do Emmy nie jestem do końca przekonana.
Piszę o tym, bo niedługo po
przeczytaniu książki zabrałam się oglądanie filmu, jednak tym,
którzy przyadkowo nie wiedzą kto grał główne role nie radzę
tego sprawdzać przed czytaniem. Osobiście nie lubię mieć przed
oczami twarzy aktorów kiedy zapoznaję się z książką - to zabija
wyobraźnię! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz