środa, 19 marca 2014

Frazier Charles - "Zimna góra"



Jaki bieg może przybrać ludzkie życie? Jak nasze plany mogą zostać zweryfikowane przez los? Czy napotkane sytuacje mogą całkowicie zmienić czyjąś osobowość? Takie pytania nasuwają mi się na myśl po lekturze „Zimnej góry”. Pytania, które być może mogłyby zachęcić potencjalnych czytelników. 

To, że wypożyczyłam tę oto książkę było czystym przypadkiem, który okazał się niezwykle trafny. Nazwisko autora rzuciło mi się w oczy na stronie z nowościami („Szepty lasu”) i pomyślałam, że może zacznę od jego debiutu. Patrząc na okładkę uświadomiłam sobie, że widziałam kiedyś w telewizji fragment filmu na podsatwie książki, ale na szczęście nie pamiętałam jak potoczy się historia. Zabrałam się więc za czytanie.
Na początku opowieści spotykamy Inmana – żołnierza walczącego w wojnie secesyjnej, który zostaje ranny i obecnie przechodzi rekonwalescencję. Mężczyzna dochodzi do siebie w szpitalu. Z ograniczoną sprawnością i nadmiarem czasu Inman rozpamiętuje straszne rzeczy, które widział na polu walki: bezlitosne strzelaniny, nieludzkie, bezduszne zachowania. Mężczyzna tęskni za Zimną Górą... Po jakimś czasie postanawia wrócić do domu = zdezerterować.
Następnie poznajemy Adę, młodą kobietę, która po śmierci ojca odziedziczyła wielkie gospodarstwo i mimo przyzwyczajenia do miejskiego życia postanawia na stałe zamieszkać na wsi. Jej nowe gospodarstwo staje się coraz bardziej zaniedbane, gdyż Ada posiada wykształcenie, ale za to nie ma pojęcia o prowadzeniu domu. Nie dość, że nie zna się na podstawowych czynnościach to na dodatek się jej... nie chce. Po śmierci ojca zamknęła się w sobie, zapomniała o obowiązkach i zatraciła w czytaniu książek. Tego, czego (a raczej kogo), potrzebowała kobieta był parobek, jednak nie miała szans na zatrudnienie jednego, gdyż wszyscy sprawni mężczyźni znajdowali się na wojnie. Pewnego dnia w domu Ady pojawia się Ruby – energiczna i pełna zapału do pracy dziewczyna, która oznajmia, że będzie pomagała w domu i gospodarstwie i od słowa od razu przechodzi do czynu. Kobiety szybko się zaprzyjaźniają.
Kolejne rozdziały opowiadają na przemian losy Inmana i Ady. Towarzyszymy mężczyźnie w wędrówce przez kraj, a kobiecie w rozwoju jej domostwa. Nieśpiesznie przeżywamy z bohaterami kilka miesięcy z ich życia, dobrze ich poznajemy – zarówno losy obecne, jak i wspomnienia (bo w książce mamy wiele retrospekcji), a także różnorodne stany emocjonalne. Tak zżyłam się z tymi postaciami, że czytając dany rozdział tęskniłam już za osobą, o której nie było przez kilkanaście ostatnich stron mowy.
 Czytając książkę, szczególnie na początku, nie wiemy jak dokładnie wyglądały relacje głównych bohaterów przed wyruszeniem Inmana na wojnę. Wiemy, że się znali, ale nie wiemy jak dobrze. Z czasem wszystko zaczyna się wyjaśniać. Czytałam, że niektórych książka początkowo nudziła, ze mną było inaczej: od początku zainteresowały mnie losy ludzi z powieści, żyjących w tak już odległych dla nas czasach.
Oboje przeszli przemianę, to, co spotkało ich w życiu niewątpliwie pozostawiło ślad i wpłynęło na przyszłość. Inmam spotkał się z niezwykłym okrucieństwem i bezsensem wojennym, a później, w drodze do domu poznał wielu niezwykłych ludzi, każdy z inną historią i nastawieniem do życia, tkwiącymi w nich aktami zła i dobra. Samej wojny w książce nie ma zbyt dużo, przede wszystkim wspomnienia, wszystko opiera się na podróży: dosłownej Inmana i na drodze do rozwoju siebie Ady.
Autor rzeczowo, a zarazem delikatnie opisuje trudne życiowe sytuacje. Zauważyłam ciekawy zabieg – Ada i Ruby czytały Homera, a cała historia Inmana trochę przypomina trudną wędrówkę Odyseusza do domu. Książka napisana jest niezwykle starannie. Akcja powieści toczy się dość wolno, razem z bohaterami mamy czas na „podziwianie” przyrody i tego, co nam daje. Do tego prostota zachowań: spotkanie, rozmowa, spędzanie długich godzin w swoim towarzystwie. Bohaterowie są jednak wyraziści, ich los nie raz, nie dwa mnie smucił. Emocje targały mną podczas całej lektury, a nawet następnego dnia po jej skończeniu. Całość to bardzo dobry powrót w tamte czasy, ukazanie ile szkód czyni wojna. Uświadomienie, że nie jest ona rozwiązaniem, tylu ludzi traci życie tylko dlatego, że pewna grupa chce zdobyć władzę...

2 komentarze:

  1. Lepiej jest natrafić na dobrą książkę przez przypadek, niż na złą wyszukaną celowo. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta prawda! :) Na dodatek ta "przypadkowa" lektura na długo pozostanie w mojej pamięci.

    OdpowiedzUsuń